FEELEMON

Feelemon znalazł się sam. Pewnego letniego dnia tak po prostu się pojawił. Był dzikim kotkiem, ale pozwalał się do siebie zbliżyć, oczywiście na rozsądną odległość. Do czasu. Konkretnie – do czasu okropnego wypadku (do dziś nie wiemy, co mu się przydarzyło). Być może potrącił go samochód, być może kopnął jakiś okrutny człowiek. Faktem jest, że pewnego dnia obudził mnie płacz – jakby dziecka. To był właśnie on, kotek z przetrąconą nóżką. Rozpaczliwie wzywał pomocy i wiedział, gdzie jej szukać – pozwolił wziąć się na ręce i zawieźć do weterynarza. Niestety, łapki nie udało się całkowicie wyleczyć. Kotek do końca życia będzie kulał, co automatycznie wykluczyło go z „dzikiego” świata. Został więc przygarnięty i chyba odnalazł się w nowym życiu na kanapie 🙂 Sądząc po jego minie jest bardzo szczęśliwy, chociaż nadal, od czasu do czasu, czuje „zew natury” 🙂

Ten wpis został umieszczony w kategorii KOTY i otagowany: , , . Dodaj do zakładek.

Jedna Odpowiedź na FEELEMON

  1. Mam pieska, który został przygarnięty z ulicy:) Ludzie potrafią być czasami prawdziwymi bestiami… Zdrowych i radosnych Świąt życzę w towarzystwie rodziny i Feelemona:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

− 7 = 3